|
Kolejne 600 podpisów ma trafić do magistratu w ciągu najbliższych dni. Mieszkańcy twierdzą, że to dopiero początek akcji, jaką rozpoczęli w niedzielę wieczorem podczas spotkania pod bramą cmentarza. Zebrało się tam kilkadziesiąt osób.
- Nie jesteśmy przeciwni samej budowie krematorium, ale nie chcemy, by ten kojarzący się tak źle w naszym kraju obiekt powstał tuż pod naszymi oknami - tłumaczy Władysław Borowski, mieszkaniec ulicy Lidzkiej. - Przecież można wybudować to krematorium gdzie indziej, na przykład w Pierwoszynie. Rozumiemy, że obiekt ma być w pełni nowoczesny, ale jeśli nastąpi np. awaria filtrów w czasie palenia zwłok, dym uderzy prosto w nasze okna.
W niedzielę pod bramą cmentarza wśród protestujących był także Paweł Zygiert, gdyński radny mieszkający w Kacku.
- Wybieram się we wtorek do wiceprezydenta Stępy i będę prosił, by wyjaśnił wszelkie kwestie związane z budową krematorium. W imieniu mieszkańców zaproszę też wiceprezydenta na spotkanie - zapowiada Paweł Zygiert.
- Jesteśmy jak najbardziej za nowoczesnością, ale uważamy, że tego rodzaju działalność powinna być prowadzona poza zabudową miejską.
Do Marka Stępy, wiceprezydenta Gdyni, wczoraj po południu petycja jeszcze nie dotarła.
- Ale wiem, że jest już w urzędzie - mówił wczoraj. - Zapoznam się z uwagami mieszkańców i przygotuję wyczerpującą odpowiedź. Zaznaczam jednak, iż planujemy budowę kaplicy cmentarnej, a nie krematorium. Zamierzamy tylko zostawić w niej miejsce, w którym w przyszłości będzie mogło powstać krematorium. Z doświadczeń wielu miast europejskich, w tym także polskich: Poznania, Warszawy i Gdańska wynika, iż krematoria nie są obiektami uciążliwymi dla otoczenia i nawet najbliżsi sąsiedzi nie mają się czego obawiać. Niemniej podkreślam, iż decyzji o budowie takiej instalacji w Gdyni nie podjęto.
Mieszkańcy zapowiadają, iż na pisaniu petycji nie poprzestaną, ale obiecują swoich praw dochodzić tylko drogami formalnymi, pikiet nie planują.
Źródło: Dziennik Bałtycki (Agata Grzegorczyk) 2006-05-23